REKLAMA

Żuromin – już kilka milionów sztuk drobiu poszło do gazu. A to może być dopiero początek…

Redakcja - Prawo i Finanse
12.04.2021
chat-icon 0

W okolicach Żuromina możemy zobaczyć obrazki, jak z horroru. Kurniki pilnowane przez policję i straż pożarną. Góry zdechłych ptaków wywożone tirami. Weterynarze w kombinezonach. Załamani rolnicy – relacjonuje Michał Kołodziejczak podczas konferencji Agrounii na Mazowszu.

fot. AGROunia
REKLAMA

W okolicach Żuromina możemy zobaczyć obrazki, jak z horroru. Kurniki pilnowane przez policję i straż pożarną. Góry zdechłych ptaków wywożone tirami. Weterynarze w kombinezonach. Załamani rolnicy – relacjonuje Michał Kołodziejczak podczas konferencji Agrounii na Mazowszu.


W Żurominie w województwie mazowieckim odbyła się dziś konferencja prasowa Agrounii w związku z coraz poważniejszą sytuacją dotyczącą grypy ptaków. Ognisk tej choroby przybywa w zatrważającym tempie, problem dotyka kolejnych gospodarstw, a zakażone i uśmiercone ptaki liczymy w tej chwili w milionach.

Zdaniem Agrounii rozprzestrzenianie się wirusa ptasiej grypy wymknęło się w Polsce spod kontroli, a państwo polskie nie radzi sobie w tym zakresie do tego stopnia, że brakuje nawet dwutlenku węgla do uśmiercania zarażonych ptaków, przez co zwierzęta konają w mękach. A jak wygląda prewencja? Kołodziejczak przekonuje, że bioasekuracja to prowizorka i udowadnia to pokazując na filmie – to zaledwie warstwa trocin rozrzucona na drodze, która ma zatrzymać wirusa.

Miejsce konferencji Agrounii nie było przypadkowe – w okolicy Żuromina na Mazowszu znajdują się fermy utrzymujące łącznie 100 mln sztuk drobiu. Jeśli wirus ptasiej grypy wedrze się do tych budynków, a jest to niestety prawdopodobne, będziemy mieli do czynienia z prawdziwym gospodarczym dramatem.

Michał Kołodziejczak mówił podczas konferencji: Rozmawiałem z hodowcami, widziałem zwierzęta, które konają. To jest coś czego nie powinno w ogóle być w Polsce. Rozmawiałem z ludźmi, którzy są załamani i nie wiedzą co dalej będzie się działo. Nieprzypadkowo stoimy pod budynkiem powiatowej weterynarii. Dzisiaj widzimy, że kury umierają w męczarniach, ludzie stoją nad przepaścią, bo za chwilę będą mieli ogromne problemy finansowe i nie wiadomo co będzie z odszkodowaniami. Widzimy również ogromną nieporadność państwa z tą chorobą.

Branża drobiowa stanowi w Polsce potężną gałąź gospodarki. Połowa polskiej produkcji drobiu jest eksportowana, a przy samej produkcji drobiu zatrudnienie znajduje w Polsce 100 tys. osób. – Dzisiaj ten teren wygląda tak jakby ktoś wrzucił tutaj bombę z opóźnionym zapłonem – mówi Kołodziejczak – W jednym miejscu już ona wybuchła, a w drugim stanie się to za chwilę. Wszystkie ogniska ptasiej grypy powinny tutaj być zutylizowane maksymalnie w ciągu dwóch dni, a wszystkie zdrowe ptaki powinny zostać z tego terenu zapowietrzonego jak najszybciej przeznaczone na ubój. W takim układzie za miesiąc, półtora mielibyśmy teren, który byłby czysty.

Kołodziejczak zarzuca ministrowi rolnictwa oraz głównemu lekarzowi weterynarii, że przez kilka tygodni, widząc ciężką sytuację związaną z rozprzestrzenianiem się grypy ptaków, nie wydali ani jednego rozporządzenia, które dałoby możliwość jakichś dodatkowych działań: – Jak to wygląda? Te kury umierają w ogromnych męczarniach, bo nie ma dwutlenku węgla, który jest potrzebny do zagazowania i uśmiercenia w humanitarny sposób takiej ilości ptaków. Zwierzęta wyrzucane są na tiry, brakuje rąk do pracy.

Podczas konferencji lider Agrounii przedstawił dokument skierowany do premiera Mateusza Morawieckiego z żądaniami podjęcia odpowiednich działań: – Żądamy, aby zostały uruchomione wojska obrony terytorialnej do pomocy w tym działaniu. Mówimy tutaj o branży, która warta jest w Polsce dziesiątki miliardów euro. Żądamy zwołania jak najszybciej krajowego sztabu kryzysowego, który opracuje maksymalnie w ciągu 2-3 dni, jakie działania należy podjąć, aby zwalczyć w Polsce ptasią grypę. Żądamy zwiększenia puli pieniędzy, które potrzebne będą do wypłaty odszkodowań, a także do zwalczania tego wirusa. Żądamy, aby weterynaria jak najszybciej wystawiła decyzję na przemieszczenie jeszcze zdrowych zwierząt, które mogą być poddane ubojowi i nie będą przyczyniały się do pogorszenia sytuacji finansowej gospodarstw i państwa.

Z informacji przekazanych podczas konferencji wynika również, że w ubiegłym tygodniu hodowcy z terenu Żuromina występowali do powiatowej weterynarii o zezwolenie na ubój. Jednak takiej zgody nie wydano, a kilka dni później zwierzęta zachorowały.

Na konferencji byli obecni również przedstawiciele Agrounii z innych województw. Zabrakło natomiast hodowców drobiu z Żuromina i okolic. Jak twierdzi Michał Kołodziejczak, boją się oni mściwych urzędników weterynarii, którzy będą pociągali ich do odpowiedzialności. Głos zabrał przedstawiciel Agrounii z województwa warmińsko-mazurskiego. Jak zaznaczył, bardzo ważne jest obecnie dla hodowców z ich terenu stłumienie ptasiej grypy w województwie mazowieckim, by choroba ta nie dotarła na Warmię i Mazury.

Wirus ptasiej grypy osłabnie i zacznie zanikać wraz z nadejściem wiosennej, ciepłej pogody. Jednak prognozy na najbliższy tydzień nie są optymistyczne – czeka nas bowiem ochłodzenie, a to oznacza dalszą transmisję wirusa.

(rpf) jp / Źródło: Agrounia

chat-icon 0

REKLAMA

Polecane

Komentarze (0)

Zaloguj się lub załóż konto, Twoja nazwa zostanie automatycznie przypisana do komentarza.

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin


REKLAMA

Zobacz więcej

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA